Google 'najsłynniejszy duch Chicago’ i każda strona internetowa mówi Zmartwychwstanie Mary. Ta młoda zjawa pojawia się wzdłuż Archer Avenue i w najbardziej skaczących salach tanecznych w okolicy od 1930 roku. dziesiątki ludzi zgłosiło, że ją widzą, a wszystkie historie wydają się mieć podobny temat.

historia zmartwychwstania Marii to typowy scenariusz znikającego autostopowicza: Pierwszy raport o istnieniu Mary pochodzi od Jerry ’ ego Palusa w 1939 roku. Jerry był na jednej ze swoich ulubionych sal tanecznych, kiedy zauważył piękną blondynkę. Tańczyli całą noc, a ona poprosiła go, żeby ją podwiózł do domu Archer Avenue. Wyszła przed Cmentarz Zmartwychwstania i zniknęła.

kolejny raport zarejestrował felietonista Suburban Trib Bill Geist. W 1979 przeprowadził wywiad z taksówkarzem, który twierdził, że poderwał młodą kobietę w białej sukni i dopasowanych butach. Gdy jechał Archerem, kazała mu zatrzymać samochód. Kiedy to zrobił, zniknęła.

kilku innych mężczyzn zgłosiło się do podwiezienia młodej kobiety w białej sukni, która kazała im ją zawieźć, po czym zniknęła, gdy zbliżyły się do cmentarza. Były też dziesiątki doniesień ludzi, którzy albo musieli trzasnąć hamulcami, ponieważ młoda dziewczyna w białej sukience wybiegła przed samochód lub którzy widzieli ją idącą środkiem drogi.

w 1976 roku para zgłosiła, że widzi młodą dziewczynę, która wydaje się być zamknięta na cmentarzu. Kiedy policja poszła jej szukać, okazało się, że kraty na bramie zostały spalone.; ale oparzenia były w kształcie odcisków dłoni. Cmentarz zaprzeczył, że był to tylko wypadek Konserwatorski i ostatecznie odpiął kraty, aby zatrzymać powódź ludzi, którzy przyszli go zobaczyć.

więc kto to był? Nikt nie jest pewien. Niektórzy uważają, że była Mary Bregovy, która zginęła w wypadku samochodowym w 1934 roku. (Chociaż zawsze mówiono, że Duch ma blond włosy do ramion, a Mary Bregovy miała krótkie ciemne włosy.)

niektórzy uważają, że była to Anna 'Marija’ Norkus, która zginęła w wypadku samochodowym w 1927 roku w drodze z sali balowej Oh Henry.

Ale nie zatrzymałbym się, żeby ją podwieźć…